W oczekiwaniu na zmiany

Zaraz koniec roku, więc lecimy z podsumowaniem. 

Miałam wydać w 2021 roku. Nie udało się niestety, ale za to wydałam dziecko na świat, w sensie takie z krwi i kości, a nie z papieru :) Oczywiście nie była to przeszkoda, no właśnie co było? Jasieńka poleciała do wielu wydawców. Wysyłałam z nadzieją, że tego typu książka będzie mieć szanse na rynku obyczajów i komedii. Niestety odzew był znikomy. Nadal trzymam się wiary, że uda się wydać tradycyjnie, już jestem zmęczona selfem, brakuje mi środków na takie kroki. W bieżącym roku sprzedałam tylko kilka egzemplarzy Kumulacji. To kropla w morzu bez brzegów...

Co do Jasieńki to dostałam konkretną propozycję od małego wydawnictwa i czekam na umowę. Długo to trwa, nie wiem czy to wina kończącego się roku, zapracowania tych ludzi, może... Liczę jednak, że po nowym roku będę mogła przekazać wam dobre wieści o jej podpisaniu i rozpoczęciu prac. Trzymajcie kciuki.

Piszę kolejny horror, ale idzie mi niezwykle topornie. Bardzo mnie to dziwi, ale nie mogę się pozbierać z tą książką. Zdaje się rozpadać, a wszystko przez to że pisałam od środka. Napisałam rozdział środkowy i tak skaczę z miejsca na miejsce. Przeważnie tak nie pracuję, ale tu nie mogę zmobilizować głowy do działania inaczej. Bardzo to dziwne ale może tak ma być w przypadku tej książki? Mimo to może będzie inna?

No i co dalej? Wiem że wiele zależy od Jasieńki. Podpisanie umowy będzie motywacją do działania, do powstania z popiołów :) Troszkę się tylko boję, że jak to nie dojdzie do skutku to... będzie za duży cios, który spowoduje że wrócę do pisania do szuflady. No bo ile można mieć nadziei?